7 stycznia 2015r. odszedł Tadeusz Konwicki, prozaik, scenarzysta, reżyser filmowy. Konwicki pisał o Polaka, o skomplikowanych losach, pisał w kimś stopniu o samym sobie, a jego słowa były celne, często bolące, ale prawdziwe. Tak wspomina go Janusz Anderman: „Właśnie tak się o Konwickim mówiło: „Konwa”. I choć słowo „Konwa” to nie zdrobnienie, to zawsze było wypowiadane z czułością. Bo każdy coś mu zawdzięczał. Przede wszystkim to, że pisał o nas, Polakach, prawdę. Nawet wówczas, kiedy pisał o nas okrutnie. Ale przecież siebie jako bohatera swoich książek i filmów także nie oszczędzał.”
W Małej Apokalipsie padły takie słowa o życiu: „Moje życie, albo cudze. Najpewniej jakieś wymyślone. Ulepione z lektur, niespełnień, starych filmów, niedokończonych wojen, zasłyszanych legend, niewyśnionych snów. Moje życie. Kotlet z białka i kosmicznego pyłu.”, a w Kompleksie polskim tak mówił o Polakach: „Polsko, matko wszystkich skrzywdzonych i poniżonych (…). Orędowniczko zniewolonych i pogrzebanych za życia (…). Pocieszycielko strapionych i błądzących (…). Opiekunko tych wszystkich, którym wyrwano języki i wyłupiono oczy (…). Wdowo po mordowanych na rozstajnych drogach świata, po upiorach, co nigdy nie obudzą sumienia ludzkości.”
Tym, co nie znają twórczości Tadeusza Konwickiego, zachęcam sięgnijcie do jego książek, filmów, a wiele dowiecie się o sobie, ludziach i świecie.